Skuteczne odchudzanie z grupą wsparcia.

Odchudzanie – termin, który nigdy nie kojarzy się dobrze. Czas wyrzeczeń, głodu, wzmożonej aktywności fizycznej, cierpienia psychicznego. Zrzucenie zbędnych kilogramów to sukces okupiony ogromnym wysiłkiem. Jednak radość z nowej sylwetki, pięknego wyglądu i szansy na długie lata życia w dobrym zdrowiu rekompensuje te wszystkie cierpienia.
Zbyt często jednak zdarza się, że wracamy do dawnych nawyków żywieniowych a efekt jo-jo nie tylko przywraca nam utracone na diecie kilogramy, ale dorzuca jeszcze kilka dodatkowych. I znów żyjemy w świecie wstydu, niskiej samooceny, wiecznego niezadowolenia ze swoich osiągnięć. A gdy do tego dojdą ludzkie wymowne spojrzenia i uwagi wypowiadane przez bliskich najpierw w trosce o nasze zdrowie, później otwarcie krytykujące nasz wygląd, to zaczynamy kolejną dietę – cud. Tak naprawdę to liczymy na cud, który się nie zdarzy, jeśli o to sami nie zadbamy.
Osoby z problemem nadwagi czy wręcz cierpiące na otyłość – bardzo groźną chorobę, znają się na prawidłowym odżywianiu lepiej niż niejeden specjalista z zakresu dietetyki. O dietach wiedzą wszystko, bo przetestowali ich już dziesiątki. Znane im są techniki oparte na ćwiczeniach fizycznych, medytacji, akupunkturze, motywacji trenerów interpersonalnych, a nawet wspomaganie farmakologiczne. I nic nie daje pożądanych, trwałych efektów. Waga wciąż pokazuje o wiele za dużo.

Takie rozterki przeżywała na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych mieszkająca w Nowym Jorku Jean Nidetch. Zwyczajna gospodyni domowa z Bronxu mając 40 lat zmagała się z nadwagą trzydziestokilogramową! Kobieta o delikatnej urodzie, drobnej budowie kości, średnim wzroście wyglądała z tymi kilogramami przerażająco. I nie mogła z tym nic zrobić – żadna dieta, żadna metoda nie były skuteczne. Aż nadszedł dzień przełomu – Jean Nidetch uznała, że największą przyczyną jej niepowodzeń jest szybkie zniechęcanie się. Brak wsparcia osób bliskich i przyjaciół powodował każdorazowo szybki powrót do ponadwymiarowych kilogramów. W ten sposób narodził się pomysł na skupienie wokół siebie i swojego problemu innych ludzi, którzy też nie mogą schudnąć
Dzisiaj takie osoby skupione wokół jednego problemu nazywamy grupą wsparcia. Ruch, którego założycielką była Jean Nidetch nazwano „Strażnikami Wagi” (Weight Watchers). Spotkania osób chcących wspólnie się odchudzać odbywały się raz w tygodniu. Po pewnym czasie okazało się, że rozmowy, wymiana doświadczeń, słowa wsparcia i otuchy działają – Jean zrzuciła skutecznie i na zawsze swoje 30 kilogramów, podobnie jak wszyscy uczestnicy grupowych spotkań. Doświadczenia z pierwszą grupą szybko przeniosła na kolejne. Sama Jean nie potrzebowała pomocy, ale udzielała wsparcia innym. Opisała to w książce „The Story of Wight Watchers” a potem w kilkudziesięciu innych pozycjach, które wydawała już jako właścicielka firmy zajmującej się odchudzaniem. Jean Nidetch zbudowała potężną firmę, której dochody przekraczają obecnie 2 miliardy dolarów rocznie.
Warto zwrócić uwagę na fakt powstania ruchów wsparcia w czasach, gdy nie było portali społecznościowych. Dzisiaj liczne grupy działają w społeczności Facebooka czy innych portali, na wielu stronach można znaleźć fora dyskusyjne, gdzie także funkcjonują tematyczne (dobrane do rodzaju diety lub metody odchudzania) grupy będące swoistymi „Strażnikami Wagi”. Nie ma jednak żadnych badań, które stwierdziłyby czy wsparcie wirtualne jest tak samo silne, czy ma tę samą wartość, co takie będące wynikiem kontaktów bezpośrednich, osobistych w realu.

Jaki jest mechanizm działania wsparcia? Dlaczego proces odchudzania wspierany przez kogoś z zewnątrz jest szybszy, skuteczniejszy, bardziej trwały niż odchudzanie w pojedynkę?
Po pierwsze – wspólnota.
Odchudzając się w grupie wsparcia wszyscy jesteśmy tak samo nieszczęśliwi i jednakowo wymagamy pomocy. Nic tak nie łączy ludzi jak wspólna niedola. Wspólnota niedoli grubasów nie ma jednak na celu wzajemnego wypłakiwania się i użalania nad losem. Jest to wspólnota celu, jakim jest osiągnięcie pożądanej wagi – to przyszłościowa wspólnota ludzi sukcesu.
Po drugie – wartość.
Podczas trudnych dni wywołanych dietą nasi wspierający wciąż nam przypominają, jak bardzo jesteśmy ważni dla nich i dla siebie samych. Wiele osób z wycofanych, szarych, tłustych myszek przemieniła się w cudowne, pewne siebie drapieżniki. Grupa wsparcia podczas odchudzania pomaga odzyskać, zbudować na nowo poczucie ważności a często również godności.
Po trzecie – wyróżnić się.
Zrzucenie zbędnych kilogramów to szansa na nowy wygląd. Modne ubrania w mniejszym rozmiarze, nowa fryzura, pewność siebie zbudują nowy wizerunek, który daje szansę na wyróżnienie się w tłumie, oryginalność, odmienność od przeciętności. Jeśli zdarzało się, że znajomi nie rozpoznawali kogoś, bo mocno przytył, tak teraz będą zaskoczeni odmianą po diecie.
Po czwarte – nie zawiodę!
Dla odchudzających się z grupą wsparcia schudnięcie to rodzaj wyścigu, rywalizacji a utrzymanie prawidłowej wagi to sprawa honorowa. Nie można przecież pokazać swoich słabości i zawieść ludzi, którzy pokładali wiarę w powodzenie przedsięwzięcia.

Czasem do wsparcia wystarczy jedna osoba – ktoś bliski z rodziny, przyjaciółka, terapeuta. Można również chodzić na mitingi grup „Anonimowych Żarłoków”, albo korzystać z pomocy osób poznanych przez Internet.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here